Bociani azyl i nie tylko
Dodane przez Ela Korzeniowska dnia Wrzesień 25 2020 11:20:24
Pan Kamil, miłośnik bocianów, to absolwent naszej szkoły. Bocianią pasję przejawiał już w klasach młodszych, ale to wcale nie były jej początki... Wszystko bowiem zaczęło się, gdy miał 5 lat i spacerował z dziadkami pod bocianie gniazdo, a następnie lepił z plasteliny to, co tam zobaczył. Już jako 13-latek wyleczył pierwszego bociana!
Dzisiaj ma wiele okazów chorych i zdrowych bocianów na swoim podwórku. Pomaga im, niejednokroć ratuje życie, a dzieciakom z przyjemnością o tym opowiada. Chętnie udziela też profesjonalnych wywiadów, telewizja lubelska nieraz gości w jego azylu. W miniony poniedziałek p. Kamila odwiedziła klasa 3e.
ZDJĘCIA!
O działalności Pana Kamila w TVP Lublin oraz w "Pytaniu na śniadanie". Zapraszamy!
Treść rozszerzona
Pan Kamil, miłośnik bocianów, to nasz absolwent. Bocianią pasję przejawiał już w klasach młodszych, ale to wcale nie były jej początki. Wszystko zaczęło się, gdy miał 5 lat i spacerował z dziadkami pod bocianie gniazdo, a następnie lepił z plasteliny to, co tam zobaczył. Już jako 13-latek wyleczył pierwszego bociana!
Dzisiaj ma wiele okazów chorych i zdrowych bocianów na swoim podwórku. Pomaga im, niejednokroć ratuje życie, a dzieciakom z przyjemnością o tym opowiada. Chętnie udziela też profesjonalnych wywiadów, telewizja lubelska nieraz gości w jego azylu. W miniony poniedziałek p. Kamila odwiedziła klasa 3e.
ZDJĘCIA!
Były opowieści o początkach, zamiłowaniu, opiece, nauce o bocianach. Nie zabrakło pytań, które chętnie zadawali zainteresowani uczniowie. Było też wspólne śniadanie i zabawy z uwielbiającym dzieci psem pana Kamila – to taka rekompensata za to, że boćki dały się oglądać tylko z daleka… – Każdy z nich ma swój charakter, jak inne zwierzęta. Pewnie by uciekały, gdybyśmy wszyscy chcieli je dotknąć, ale do końca nikt nie wie, jak mogłoby to się skończyć. Piękny dziób bociana jest bowiem bardzo twardy – wyjaśniał p. Kamil.
Prowadzący bociani azyl, absolwent naszej szkoły, jest prawdziwym miłośnikiem tych ptaków. Potrafi opowiadać o nich godzinami i udziela odpowiedzi na każde, nawet najbardziej dziwne pytania. Wciąż czeka na swoje pierwsze pisklęta. Trzymamy kciuki, oby się w końcu udało.
Tymczasem na podsumowanie wizyty u boćków za panem Kamilem przypominamy mądrość ludową: Tam, gdzie się bocian zagnieździ, to piorun nie uderzy. I nieistotne, że czasem gniazdo może ważyć blisko tonę...
21 września był dla uczniów 3e dniem szczególnym, bo choć jechali tylko i aż do bocianiego azylu, dzięki uprzejmości kierowcy, dziadka i mamy naszego ucznia - Szymka, odwiedziliśmy również wojciechowskie zoo. Byliśmy tam jedyną grupą, zatem całe zoo było nasze.
Uczniowie mogli do woli nacieszyć się spotkaniem m.in. z: lwem białym, wielbłądem, dwoma gatunkami osła, antylopami, małpami, pumami, zebrą. Odwiedziliśmy oczywiście też króla Juliana. O tym, że dzieciaki przepadają za zwierzętami nie trzeba nikogo przekonywać, zatem wiadomo, że ten wyjazd na długo pozostanie w naszej pamięci. Tym bardziej, że pogoda dopisała, a samotność grupy nie została zakłócona.
Serdecznie dziękuję p. Emilii K. za pomoc w opiece nad klasą:) I dziadkowi Szymka za pomysł, i realizację niespodzianki!
Ela K.