Nawigacja
insta.ling
Aktualnie online
Gości online: 7
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: Magdalena Mecner
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 22
Najnowszy użytkownik: Magdalena Mecner
LAUREATKA OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU LITERACKIEGO
Weronika Prażmo z klasy IIe została laureatką III miejsca Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego pt. "Niedokończona misja warszawskiego kuriera". Poświęcony był on jednemu ze świadków Holocaustu, Janowi Karskiemu. Weronikę do konkursu przygotowała pani Justyna Kierepka.
Weronice gratulujemy sukcesu!
Poniżej fragment pracy Weroniki ("Wszystko widziałem")
"Z nieznanych mi powodów pan Szperlman zamiast zakończyć tę zdawkową wymianę zdań, czego się spodziewałam, spojrzał na mamę i rozpoczął swoją opowieść. Poddał się nurtowi wspomnień.
- Pod koniec lipca zadzwoniła do mnie pani Eliza. Ma gabinet kosmetyczny w Avondale. Regularnie przyjeżdża do Lublina odwiedzić swoich przyjaciół. W Chicago przyjmuje moją siostrę i wiele Żydówek pochodzących z Polski. Rozmawia z nimi po polsku - w głosie starszego pana pojawiła się nuta nostalgii. Zamyślił się, ale już po chwili podjął wątek. - Moi rodzice byli polskimi Żydami. Razem z moimi dziadkami wyjechali do Ameryki na początku 1939 roku. Dziadkowie pochodzili z Końskowoli. Przyleciałem z Chicago na zaproszenie kolegi mojego ojca. Przy okazji chciałem zwiedzić Majdanek, Stare Miasto. Mam listę przyjaciół moich rodziców, muszę ich wszystkich odwiedzić. To Polacy. Niestety, żydowscy znajomi rodziców - wszyscy zostali zamordowani.
- Mówi pan doskonale po polsku - zauważyła mama.
- Moi dziadkowie mówili w domu po polsku, tu była ich ojczyzna - kraj dzieciństwa. Rodzice w Chicago byli związani z Polonią. Chodziliśmy na różne występy, imprezy okolicznościowe. Tam po raz pierwszy zobaczyłem Jana Karskiego. Potem byłem już na wszystkich z nim spotkaniach"
Poniżej fragment pracy Weroniki ("Wszystko widziałem")
"Z nieznanych mi powodów pan Szperlman zamiast zakończyć tę zdawkową wymianę zdań, czego się spodziewałam, spojrzał na mamę i rozpoczął swoją opowieść. Poddał się nurtowi wspomnień.
- Pod koniec lipca zadzwoniła do mnie pani Eliza. Ma gabinet kosmetyczny w Avondale. Regularnie przyjeżdża do Lublina odwiedzić swoich przyjaciół. W Chicago przyjmuje moją siostrę i wiele Żydówek pochodzących z Polski. Rozmawia z nimi po polsku - w głosie starszego pana pojawiła się nuta nostalgii. Zamyślił się, ale już po chwili podjął wątek. - Moi rodzice byli polskimi Żydami. Razem z moimi dziadkami wyjechali do Ameryki na początku 1939 roku. Dziadkowie pochodzili z Końskowoli. Przyleciałem z Chicago na zaproszenie kolegi mojego ojca. Przy okazji chciałem zwiedzić Majdanek, Stare Miasto. Mam listę przyjaciół moich rodziców, muszę ich wszystkich odwiedzić. To Polacy. Niestety, żydowscy znajomi rodziców - wszyscy zostali zamordowani.
- Mówi pan doskonale po polsku - zauważyła mama.
- Moi dziadkowie mówili w domu po polsku, tu była ich ojczyzna - kraj dzieciństwa. Rodzice w Chicago byli związani z Polonią. Chodziliśmy na różne występy, imprezy okolicznościowe. Tam po raz pierwszy zobaczyłem Jana Karskiego. Potem byłem już na wszystkich z nim spotkaniach"